W Rumunii warto mieć trzy rzeczy:
- cierpliwość do ludzi, urzędów, prawa i kierowców
- auto, by móc się wyrwać z brzydkich miast
- i aparat fotograficzny zawsze pod ręka.
Różnie można spędzać tu weekendy, można skoczyć na Lipscani i w rytmie disco i ramionach uroczej Rumunki przetańczyc całą noc, można też skrzyknąć grupę posiadających większe auta (bądź też waleczność jamnika), grupę i pojeździć po bedrożach...
Weekend 25-26.04 spędziliśmy w towarzystwie Wielbicieli Turystyki Alternatywnej
i żałujemy tylko jednego: było za krótko!
Plum... |
I...Plum po tablicę....
Było pięknie.
Czasami ciemno i wąsko
Czasami jasno i szeroko
W grupie raźniej jeździ się ludziom po łąkach...
I nosi Bułeczkę przez rzeczkę...
Czasami bywało strasznie...
Batman Po Godzinach |
Niedzwiedzie Chyba Nie Sa Fanami Off Roadu |
Ale głównie było po prostu sielsko...
Mały, a może... |
Ale duży może więcej... |
Były też śpiewy i tańce, pot i łzy, nie wszystko musi być jednak upubliczniane...
Ale dzień po potrzebna była drzewoterapia
By ukoić nerwy po spotkaniu Knura w owczej skórze...
P.S. Dziękuję https://www.facebook.com/otc4x4?fref=ts za organizację i zdjęcia.
P.S.2 I Solenizantce za zdjęcia dziękuje! I zupę pomidorową z ryżem zresztą ;)