Bukareszt nie jest przyjazny dla wszystkich, ale dla dużej grupy
Polaków okazał się być.
Ściągamy powakacyjnie i okazuje się, że większość z
nas cieszy się z powrotu do …. domu!
Słońce głaszcze ciepłem zmarznięte, polskim sierpniem,
policzki, domy czekają, tak duże, po rodzinnych spaniach pokotem u szwagra na wersalce, a rumuński pomidor, potwierdza,
że brak mu równych w Europie.
Ostanie 24 godziny wypełnione po brzegi powitaniami,
zakupami, przyjęciami, poprzyjazdowym chaosem, lawiną szkła, wizytą na
pogotowiu, upadkami, spuchnięciami, wizytami sąsiadów, pysznymi polskimi bezami i
francuskim ratatouille…
Nie tylko Nowy Jork nie śpi!
Bukareszcie, jak miło być znowu twoją częścią.